FC Barcelona - Elche CF 3:0

avatar

Gdyby 25-20 lat temu ktoś mi powiedział, że Polacy będą strzelać bramki w takich klubach jak FC Barcelona czy Juventus Turyn, to bym się popukał po czole i go wyśmiał. Można powiedzieć, że dzięki Robertowi Lewandowskiemu i jego transferowi do FC Barcelona znów zacząłem się interesować piłką nożną, którą zainteresowanie straciłem w okolicach 2000 roku jak chodziłem do szkoły średniej. Pod koniec lipca 2022 roku jak poszedłem na urlop wypoczynkowy, to tematem numer jeden był transfer Roberta Lewandowskiego do FC Barcelona i zgrupowanie tej drużyny w USA i jej mecze sparingowe między innymi z Realem Madryt czy Juventusem Turyn w takich miastach jak: Miami, Dallas, czy Las Vegas. Po tych meczach sparingowych poszła krytyka na Roberta Lewandowskiego, że nie strzelał goli, choć był parę razy bliski. Ale nie ma co się dziwić, to był pierwszy tydzień w nowej drużynie i też musiał się zaaklimatyzować, poznać nowy klub, nowych (a nawet starych) kolegów, nowy sztab trenerski. A też trzeba przyznać, że Laporta i Xavi poukładali ten klub. Sprzedali część udziałów w transmisjach telewizyjnych za około 600 milionów euro, kupili nowych piłkarzy, między innymi Roberta Lewandowskiego z Bayernu, Raphinhę z Leeds United, Kounde z Sevilli. Chcieli się pozbyć między innymi Memphisa Depay'a czy też Frenkiego De Jonga, ale podczas wczorajszego meczu z Elche dali dobry występ. Dembele też się odbudował przy Xavim, choć czasem miewa głupie i egoistyczne zagrania. Wczoraj szacunek dla niego, bo w nocy z piątku na sobotę został ojcem i nie spał nic i zagrał w tym meczu. Do tego Ansu Fati, Gavi, Pedri, Fernnan Torres, zdolna młodzież. Żeby Ansu Fatiemu się nie przydarzało zbyt wiele kontuzji, to Barcelona będzie miała z niego pożytek. To jest inna FC Barcelona niż ta z początku zeszłego sezonu za Ronalda Koeamana, której nie dało się oglądać. A tę Barcelonę Xaviego ogląda z przyjemnością i mam nadzieję, że Xavi zostanie na ławce trenerskiej jak najdłużej. Można powiedzieć, że mecz FC Barcelona stał się u mnie takim stałym fragmentem weekendu, jak w dawnych czasach mecz Borussii Dortmund w okolicach 2004 roku z Ebim Smolarkiem w składzie, w 2006 roku mecz Celtiku Glasgow z Arturem Borucem i Maciejem Żurawskim, czy w latach 2011/2013 mecze Borussii Dortmund z Robertem Lewandowskim, Łukaszem Piszczkiem i Kubą Błaszczykowskim w składzie. Teraz do tego grona dołączyła FC Barcelona Xaviego. Chociaż nie jestem kibicem FC Barcelona, to lubię ten klub od czasów 1992(?) roku(?) kiedy tam grali Romario, Christo Stoiczkow, Ronald Koeman, Jose Mari Bakero, młody Pep Guardiola. Pamiętam jak w 1994 roku płakałem, bo dostali w łeb 0:4 od AC Milan w finale Ligi Mistrzów. A też trzeba przyznać, że Milan wtedy też miał niezłą pakę: Sebastiano Rossi na bramce, Paolo Maldini, Daniele Massaro, Roberto Donadoni, Marco Simone, Demetrio Albertini, Jean-Pierre Papin i wielu innych. Wtedy był zmierzch trójcy z Holandii: Marco Van Basten, Ruud Gullit i Frank Rijkaard. Obecnie nie wyobrażam sobie weekendu bez meczu Barcelony w La Liga. Cieszę się, że we wtorek zostałem dłużej w robocie i po powrocie byłem tak zmęczony (dzień poślizgu w remoncie pokoju), że już mi się nie chciało oglądać meczu w Lidze Mistrzów z przeżywającym kryzys Bayernem Monachium (wczoraj przegrali z Augsburgiem 0:1, a bohaterem był polski bramkarz Rafał Gikiewicz, który w 95 minucie obronił strzał Manuela Neuera z główki po dośrodkowaniu z rogu, a potem jeszcze dobitkę z 16 metrów). Może i dobrze, bo Barcelona przegrała 0:2. A co do Gikiego, Czesiu daj mu szansę.

1424626208.0.jpg

Photo by Alex Caparros/Getty Images

Źródło: www.barcablaugranes.com/platform/amp/2022/9/17/23356841/barcelona-elche-la-liga-final-score-match-report-recap-reactions

Zostawmy to i zajmijmy się meczem Barcelony z Elche. To był mecz pomiędzy drugą, a ostatnią drużyną w tabeli, bo wczoraj Cadiz CF w końcu wygrał pierwszy mecz i zdobył pierwsze 3 punkty w lidze. Można powiedzieć, że to był mecz bez historii. Barcelona ogromnie przeważała i wygrała "tylko" 3:0, choć powinna wygrać wyżej. Miejscami przypominało to pierwszy mecz w sezonie przeciwko Rayo Vallecano zakończony remisem 0:0. Z tą różnicą, że Barcelona obecnie jest bardziej zgrana, a Rayo Vallecano miało swoje sytuacje i gdyby nie wspaniała dyspozycja ich bramkarza Ter Stegena, to może i przegraliby ten mecz. A Elche wczoraj nie zagrażało bramce Ter Stegena. Pierwszy strzał oddali dopiero pod koniec regulaminowego czasu gry, bo 89:57 minucie gry i to strzałem z główki wprost w Ter Stegena. Można powiedzieć, że mecz ustawiła czerwona kartka dla Gonzalo Verdu - kapitana Elche w 13 minucie, który sfaulował Roberta Lewandowskiego wychodzącego do prostopadłego podania i sytuacji sam na sam z bramkarzem. Po tej sytuacji Elche zamurowało się pod swoim polem karnym i praktycznie Barcelona przeważała do końca. W międzyczasie pachniało też czerwoną kartką dla obrońcy FC Barcelona Franka Kessiego, który w 4 minucie meczu dostał żółtko za odpychanie się rękami podczas górnej walki o piłkę. Później w okolicach 30 minuty zapadł strach, bo zrobił to samo na bramkarzu Elche, ale sędzia był pobłażliwy. Xavi zapobiegawczo zdjął Franka Kessiego w przerwie. Pierwszy gol padł dopiero w 34 minucie po dośrodkowaniu Balde wzdłuż pola bramkowego i z bliskiej odległości piłkę do bramki wpakował Robert Lewandowski. Drugą bramkę dla FC Barcelona strzelił Memphis Depay, który był odwrócony od bramki i kryty przez obrońcę Elche. Ale holenderski napastnik poradził sobie zwodem i wpakował piłkę pod poprzeczkę. W 44 minucie Barcelona strzeliła trzecią bramkę, ale Pedri był na minimalnym spalonym i bramka została anulowana. Po tej sytuacji trener Elche Francisco Rodriguez nie wytrzymał nerwowo i dostał czerwoną kartkę od sędziego. Musiał pewnie powiedzieć coś niestosownego. Do przerwy FC Barcelona prowadziła 2:0, a mogła więcej.

Już w trzeciej minucie drugiej połowy wynik meczu na 3:0 ustalił znów Robert Lewandowski. Po dośrodkowaniu w pole karne chyba przez Dembele z prawej strony doszło do małego zamieszania, ktoś wycofał piłkę na 8 metr, a tam Robert Lewandowski strzelił mocno do pustej bramki. Jeszcze próbował jeden obrońca Elche wybić tę piłkę wślizgiem, ale jej nie dosięgnął. Później FC Barcelona miała sporo sytuacji, ale wynik nie uległ zmianie. Najlepszą sytuację na podwyższenie wyniku miał chyba Ronald Araujo w 80 minucie. Dostał wrzutkę chyba od Ansu Fatiego i z bliska strzałem nożycami strzelił tuż obok słupka. Kilka minut wcześniej, a dokładniej w 72 minucie bliski strzelenia trzeciego gola był Robert Lewandowski, ale jego strzał zablokował obrońca i wybił... odbił piłkę na rzut rożny. Po tej akcji Robert zszedł z boiska, Xavi dał mu odpocząć i przeprowadził potrójną zmianę. Na boisku pojawili się Raphinha, Ansu Fati i chyba Fernnan Torres. To są moje "relacje" meczowe pisane z pamięci. 😂

Statystyki meczu

FC Barcelona - Elche 3:0 (2:0)

Bramki ⚽ : Lewandowski 34, 48, Depay 41.

Składy

FC Barcelona: Ter Stegen - Kounde, Araujo, Garcia (58' Bellerin), Balde - Kessie (46' Gavi), De Jong, Pedri - Dembele (60' Raphinha), Lewandowski (72' Torres), Depay (59' Fati).

Elche: Badia - Palacios, Verdu 🟥, Bigas (77' Gonzalez), Clerc - Guti (53' Mercau), Chetauya, Gumbau - Tete Morente (68' Ponce), Boye (68' Josan), Fidel (53' Quina).

Żółte kartki 🟨 : Kessie, Torres - Bigas, Mercau.

Czerwona kartka 🟥 : Verdu

Statystyki meczu

Bramki 3 : 0
Strzały 25 : 1
Strzały celne 9 : 1
Posiadanie piłki 78% : 22%
Podania 710 : 214
Celność podań 90 % : 67%
Faule 11 : 9
Żółte kartki 2 : 2
Czerwone kartki 0 : 1
Spalone 5 : 3
Rzuty rożne 6 : 0



0
0
0.000
0 comments