Fatass Journal... 2022#249 - Sep 6

Wtorek był aktywnym dniem od samego rana. Wcześnie rano zawiozłem córkę na lotnisko, odcina pępowinę i po raz pierwszy poleciała bez rodziców na wakacje. W dzieciństwie jeździła na kolonie i obozy, a później spędzaliśmy wakacje wspólnie. Okazuje się, że to skończyło się, teraz chłopak jest ważniejszy od staruszków :( Najzabawniejsze było jak pakowali się, z racji oszczędności wybrali opcję z jedną walizką i okazało się, że jak córka spakowała się to już zabrakło miejsca dla niego :) Skończyło się burzą z piorunami, ale jakoś z tego wyszli bez ofiar.

Krótko po tym jak wróciłem z lotniska była pora, żeby jechać z żoną na zastrzyki do szpitala. Był to ostatni raz na jakiś czas, gdy żona dostaje zastrzyk w szpitalu. Zawsze robi go ta sama pielęgniarka, gdy już siedzieliśmy w poczekalni, żona wypaliła: "mogłam jej jakiegoś kwiatka kupić, zawsze tak się starała". Skwitowałem to krótko: "na głowę upadłaś". Dwa dni wcześniej rozmawiała z koleżanką, u której mamy został zdiagnozowany guz żołądka, o tego typu prezentach dla lekarzy i była oburzona. Koleżanka rozpaczliwie szuka każdej pomocy, ktoś jej polecił specjalistę od tego typu nowotworów, od razu dodając, że pan doktor lubi whiskey. Udało jej się umówić na prywatną konsultację i mimo tego chce jechać z single maltem, bo mama nalega. Dla mnie sytuacja niewyobrażalna, ale widać, że w starszym pokoleniu takie formy "docenienia" medyków (czy innych zawodów) jest głęboko zakorzeniona. Nie wiem z czego to wynika, może z przekonania, że służba zdrowia jest rzekomo bezpłatna.

W drodze do domu zahaczyliśmy jeszcze o centrum miasta, a później szybki wypad nad kanał z kijkami.

Information about the 9th Season of #POLIAC you find here.