Fatass Journal... 2022#319 - Nov 17

Wczoraj zacząłem długi listopadowy weekend. Gdyby jeszcze pogoda dopisała. Początek nie był zachęcający, bo kłębowały się chmury i mocno wiało. Pojechaliśmy z żoną do Nimy, ja żeby pobiegać, a ona "pokijkować". Na pierwszy ogień poszedł odcinek pod wiatr. Na brzegu sztucznego jeziora Grande Large zauważyłem windsurfera, który próbował popływać.

Trafiłem akurat na moment, gdy wiatr zepchnął go do brzegu. Wtedy kładł się na desce i wpław płynął na środek jeziora ciągnąc żagiel za sobą, następnie stawał na desce i próbował utrzymać żagiel, co nie było łatwe. Szybo wiatr spychał go do brzegu.

Dalej biegłem wzdłuż kanału Nimy-Blaton, tutaj byłem już osłonięty od wiatru, biegło się idelnie, ale ja byłem znów ograniczony czasowo przez żonę. Dostałem tylko 50 minut na trening, tak to jest, kiedy wychodzi się wspólnie na aktywność, ale robi się zupełnie co innego i w różnych kierunkach. Dlatego zawsze przed startem umawiamy się na konkretną godzinę.

Według planu trening miał być dłuższy, ale zgodnie z dewizą, że bieganie ma być przyjemnością a nie karą stwierdziłem, że lepiej zrobić krótszy trening z którego będę zadowolony, niż dłuższy trening, który będzie z przymusu.

Information about the 10th Season of #POLIAC you find here.