HOKEJ. Ostatnie występy JKH Jastrzębie w Lidze Mistrzów (przeczytanie zajmie ok. 4 min.).

avatar
(Edited)

W poprzedni wtorek oraz dzisiaj hokejowy mistrz Polski kończył swe występy w Champions Hockey League (CHL). Te dwa mecze nie miały już znaczenia w aspekcie awansu z grupy, ani dla JKH ani dla rywali z Norwegii. Niemniej jednak to są najważniejsze klubowe rozgrywki hokejowe, więc każda szansa wykazania się i zdobycia punktów oraz kolejnch doświadczeń jest ważna.

Tej prostej zasady chyba nie do końca wyznają Norwegowie, ponieważ drużyna Frisk Asker przyjechała na pierwszy mecz do Jastrzębia w dość okrojonym składzie. Dość powiedzieć, że zagrał tylko jeden z sześciu zakontraktowanych obcokrajowców. Bez względu jednak na to gospodarze od początku zaatakowali przyjezdnych, co przyniosło przygniatającą przewagę. Wystarczy napisać, że po pierwszej tercji statysyka strzałów brzmiała 20-3! na rzecz jastrzębian. Efekt bramkowy? A owszem. W 9. minucie Martin Kasperlik wykorzystał okres gry w przewadze, a niecałą minutę później prowadzenie podwyższył Radosław Nalewajka.

Świetnie rozpoczęła się druga odsłona spotkania. Już po pół minucie było 3-0 za sprawą Macieja Urbanowicza. Szkoda jedynie, że JKH nie podniosło wyniku jeszcze bardziej, pomimo wciąż wzrastającej przewagi w strzałach. Mniej więcej od końcówki tercji zaczęło być widać po hokeistach mistrza Polski, że odczuwają trudy tempa, jakie narzucili sobie i rywalom.

Dało to o sobie znać w ostatniej tercji, kiedy Norwegowie trochę bardziej przycisnęli. Udało im się strzelić dwa gole, ale na szczęście z odpowiedzią pospieszył Łotysz Egils Kalns, który w 55. minucie przywrócił dwubramkowe prowadzenie gospodarzy. Hokeistom Frisk Asker jeszcze raz udało się złapać kontakt, po kolejnej tego wieczoru wykorzystanej przewadze. Na więcej jednak brakło już czasu i 3 punkty można było dopisać do konta polskiego klubu. Dzięki temu JKH powróciło na trzecie miejsce w grupie z dwoma punktami przewagi nad rywalami z Asker, co oznaczało, że w rewanżu w Norwegii, by utrzymać to miejsce, potrzebny będzie minimum jeden punkt.

Skrót meczu:


JKH Jastrzębie - Frisk Asker 4-3 (2-0,1-0,1-3)

W rewanżu norweski klub wystąpił w nieco mocniejszym składzie, co niespecjalnie przestraszyło mistrzów Polski. Może już bez takiego naporu jak w meczu sprzed tygodnia, ale równie konsekwentnie, jastrzębianie dążyli do zdobywania bramek. Wyskoki forczeking przyniósł swoje efekty dwukrotnie w pierwszej odsłonie. W 7. minucie świetne podanie partnera wykorzystał Łukasz Nalewajka. Natomiast 8 minut później bramkarza norweskiego zaskoczył strzałem z niebieskiej linii Białorusin Siarhiej Boholejsza. W tej sytuacji niezwykle ważny był tzw. screening przed bramkarzem, czyli umiejętne zasłanianie mu pola widzenia. Tym sposobem, podobnie jak przed tygodniem, było 2-0 i pozytywne nastroje przed dalszą grą.

Podobnie jak przed tygodniem rozpoczęła się także druga tercja. Na początku 24. minuty Radosław Nalewajka zmienił tor lotu krążka po zagraniu obrońcy i wynik brzmiał 3-0. Tym samym obaj jastrzębscy bliźniacy zdobyli po golu. To pierwszy taki przypadek w CHL. Niewiele ponad dwie minuty później polski zespół prowadził już czterema bramkami. Szybką kontrę wykończył Słowak Roman Rac. Mam wrażenie, że dopiero wtedy gospodarze zaczęli jeździć aktywnie na łyżwach. Przyniosło im to gola, ale po 2/3 meczu znowu przegrywali trzema golami.

W finałowej odsłonie mielismy trochę radosnego hokeja. Jeździć Norwegom odechciało się 47. minucie, kiedy po raz piąty ich bramkarza pokonał Egils Kalns. Sześć minut później było już 6-1, bowiem po kolejnych błędach gospodarzy wynikających z nacisku jastrzębian, gola zdobył Arturs Sevcenko. Emocje się jednak na tym nie zakończyły. Chwila dekoncentracji gości skończyła sie dwiema szybkimi, w odstępie zaledwie pół minuty, bramkami Frisk Asker. Definitywnie wynik został jednak zamknięty w 56. minucie. Gol kolejnego Łotysza w barwach JKH Frenksa Razgalsa ustalił ostatecznie wynik tego spotkania. Mistrz Polski pokonał więc rywala z północy i zajął ostatecznie trzecie miejsce w grupie H Champions Hockey League.

Skrót meczu:


Frisk Asker - JKH Jastrzębie 3-7 (0-2,1-2,2-3)

Jak można podsumować te sześć meczów polskiej drużyny? Z pewnością całkiem okazale wypadł ten debiut w rozgrywkach europejskich. Bo trzeba pamiętać o tym aspekcie. Patrząc na całość występów mistrzów Polski w CHL był to kolejny krok rozwojowy. Po raz pierwszy udało się wygrać dwa mecze, udało się zatem zdobyć 7 punktów (o trzy więcej niż poprzednio) i wreszcie udało się nie zająć ostatniego miejsca w grupie. To wszystko powoduje, że następna polska drużyna w CHL będzie miała poprzeczkę ustawioną bardzo już wysoko. Z drugiej strony nie można pominąć tego, w jakiej grupie znaleźli się jastrzębianie. Dzięki nowemu podejściu władz CHL, nie mogli się oni w tej fazie spotkać z rywalami z najwyższej europejskiej półki. Dzięki temu rywalizacja była bardziej wyrównana i istniała szansa, o czym pisałem w zapowiedzi gry JKH w CHL, na powalczenie o awans z grupy. Ten został zaprzepaszczony w meczach z HC Bolzano. Z dzisiejszej perspektywy wyraźnie to widać. Jastrzębianie zapłacili wtedy frycowe. Mimo wszystko trzeba napisać na koniec:
BRAWO Jastrzębie, dobrze zaprezentowaliście w Europie polski hokej!



0
0
0.000
0 comments