HOKEJ. Zakończył się Christmas Cup (przeczytanie zajmie ok. 3 min.).

avatar

Od czwartku do soboty w Bytomiu rozegrany został Christmas Cup. Turniej z udziałem czterech wyrównanych reprezentacji hokejowych - Francji, Węgier, Ukrainy i Polski. Wszyscy trenerzy postanowili wykorzystać ten turniej do wypróbowania zaplecza podstawowych składów.
image.png
Reprezentacja Polski, źródło: hokej.net

Pierwszy dzień rozpoczął się od spotkania Węgrów z Ukraińcami. Wyrównane spotkanie zakończyło się dopiero po dogrywce, którą na 8 sekund przed końcem rozstrzygnęli nasi bratankowie. W wieczornym meczu Polacy zagrali z Francuzami. Od początku widać było, że trójkolorowi to jednak hokejowa półka wyżej. Nawet jeśli przyjechali drugim garniturem. Nieco lepsza kultura gry, pewniejsze panowanie nad krążkiem, hokej dokładniejszy po prostu. Przełożyło się to na odrobinę wyższą skuteczność i na wynik jednocześnie. Gol w pierwszej tercji i dwa w drugiej, przy czym ta środkowa tercja zaczęła i zakończyła się golami Francuzów, pokazały, że konieczne jest utrzymywanie stałej koncentracji przez cały czas trwania spotkania. To też nie tak, że w tym czasie Polacy nic nie grali. Nasi hokeiści stworzyli sporo sytuacji, nawet tych z rodzaju high danger, ale świetnie spisywali się francuscy bramkarze. Dopiero w ostatniej odsłonie udało się złamać obronę i bramkarza rywali. Najpierw Radosław Sawicki, a chwilę później Jakub Bukowski w przewadze i zrobiło się tylko 2-3. W samej końcówce Francuzi bardzo ładnie zaatakowali, zagrali forcheckingiem, pokazując, że najlepiej bronić się z dala od własnej bramki. W ten sposób dowieźli swoje zwycięstwo do końcowej syreny.
image.png
źródło: polskihokej.eu
Skrót meczu z Francją: https://sport.tvp.pl/57491621/polska-francja-hokej-turniej-eihc-w-bytomiu-skrot-meczu

W piątek najpierw Francuzi rozegrali swój mecz z Ukrainą i go wygrali 2-1. Mieli więc dwa zwycięstwa, co, jak się okazało, wystarczyło do wygrania turnieju. Wieczorem rozegrany został mecz bratanków. Polacy zagrali lepsze spotkanie. Od samego początku byli wyraźnie bardziej skoncetrowani, dzięki czemu ułożyło się ono odwrotnie do tego z dnia poprzedniego. Tym razem to biało-czerwoni objęli prowadzenie w pierwszej tercji, dzięki bramce Łukasza Nalewajki.
image.png
źródło: hokej.net

W drugiej odsłonie Polacy poszli za ciosem i dołożyli kolejne dwa gole, obydwa w przewadze. Najpierw bramkarza Węgrów pokonał Kamil Górny, a następnie drugi z braci bliźniaków, czyli Radosław Nalewajka. Biało-czerwoni grali mądrze, niemniej pod koniec tercji Węgrzy przyspieszyli i udało im się zdobyć swojego pierwszego gola.
image.png
źródło: hokej.net

W trzeciej tercji wciąż to przeciwnicy prowadzili grę, co było logiczną konsekwencją niekorzystnego dla nich wyniku. Straty udało im się odrobić jednak tylko połowicznie i w ten sposób Polska odniosła zasłużone w sumie zwycięstwo nad Węgrami.
image.png
źródło: hokej.net
Skrót meczu z Węgrami: https://sport.tvp.pl/57506726/eihc-christmas-cup-polska-vs-wegry-relacja

W ostatnim dniu turnieju rozegrano tylko jedno spotkanie. Stało się tak, a jakże, przez pozytywny test jednego z zawodników węgierskich. Oficjele drużyny znad Balatonu postanowili czym prędzej wrócić do kraju, nie rozgrywając swojego ostatniego meczu. Tak swoją drogą zastanawiam się czy tenże zakażony, bo przecież niekoniecznie chory (nic o tym nie wiadomo) podróżował z resztą ekipy, co byłoby dość osobliwym rozwiązaniem.
image.png
źródło: hokej.net

Szczęśliwie ani Polaków ani Ukraińców nie dotknęła równie kiepska perspektywa, więc mogli spokojnie zagrać swoje spotkanie. Polacy rozpoczęli je świetnie. W 8. minucie zdobyli dwie bramki w ciągu zaledwie 35 sekund. Najpierw swojego drugiego gola w turnieju ustrzelił Ł. Nalewajka, a następnie swoją nagrodę, acz dość przypadkową, otrzymał harujący na całej długości i szerokości lodowiska, Alan Łyszczarczyk. Jeszcze w tej samej odsłonie Polakom udało się wynik podwyższyć, co stało się dziełem Dominika Pasia. Trzeba tu przyznać, że doskonale układała się współpraca Pasia właśnie z Łyszczarczykiem, którzy dość często gościli pod bramką Ukrainy.
image.png
źródło: hokej.net

Druga tercja długo była przeciąganiem liny. Ani jednak jedni ani drudzy nie potrafili pokonać bramkarza rywali. Polscy hokeiści już tak nie dominowali, rywale zdecydowanie poprawili swoją grę. I gdy wydawało się, że 3-0 utrzyma się do końca tej części gry, na 7 sekund przed jej końcem przewagę wykorzystali Ukraińcy.
image.png
źródło: hokej.net

Oznaczać to mogło, że rywale uwierzą w możliwość odrobienia strat i rzucą się na naszą reprezentację. Polacy tylko im w tym pomagali. Na początku trzeciej tercji nasi hokeiści otrzymali trzy wykluczenia, jedno po drugim. Oznaczało to, że grali prawie przez 6 minut w ciągłym osłabieniu. Żółto-niebiescy tego jednak nie wykorzystali, a w połowie odsłony Sebastian Brynkus zakończył emocje, zdobywając czwartą bramkę dla Polski.
image.png
źródło: hokej.net

Ostatecznie biało-czerwoni zajęli w turnieju Christmas Cup drugie miejsce, niezależnie od nierozegranego meczu Francja-Węgry, który w tym wymiarze nic by nie zmienił. Bez względu na jego wynik i tak, to trójkolowi zdobyliby puchar.

Jak zaprezentowali się Polacy? Myślę, że nieźle. Poza dwiema tercjami pierwszego meczu, gra wyglądała dobrze. Młodzi, w większości, hokeiści naszej reprezentacji ambitnie starali się pokazać trenerowi Kalaberowi z jak najlepszej strony. Podejrzewam, że niektórzy z nich mocniej zapisali się w notesie selekcjonera w kontekście wyboru składu na wiosenne mistrzostwa świata. Z tego co mi wiadomo, kadrę czeka jeszcze jeden towarzyski turniej w lutym (pod warunkiem, że się odbędzie - niepewność wynika z wiadomych względów). Nie będzie już więc zbyt wielu możliwości, by załapać się do składu na kluczowy turniej w sezonie. Trener otrzymał też w miarę szeroki przegląd zaplecza reprezentacyjnego, co jest o tyle istotne, że lepiej wiedział będzie kogo powołać w razie wypadnięcia kogoś z "pewniaków".



0
0
0.000
0 comments