Healing from exhaustion

Hello, I really don't have much to say today. Once again, I had to get up very early for work, and before work, as usual, I had to take care of things around the house, because, as you know, they won't wait for me. So I fed the birds and strays, and then quickly took care of my household chores. Right after that, I had to jump in the shower and rush to work. At work, I was a bit surprised by the amount of responsibilities, because often the days close to the weekend look either like the end of work or just the beginning, when everything is slowly warming up. This time, however, the day before the weekend turned out to be quite busy, but I managed to get more than half of it done quite quickly and with a lot of effort, and I still found time for a few short walks. Of course, I was also determined to take a few laps around the facility, as it had become a little habit of mine, so I worked at a slightly faster pace to be able to do so. During my shift, I received a phone call informing me that my broken car had been repaired while I was busy, so I decided to pick it up on my way home. The weather had been relentless all day, and just as I was returning, it turned out to be at its peak. The rain was pouring so hard that the windscreen wipers couldn't keep up, it was already dark outside, and all the lights from oncoming vehicles were blurred by the raindrops on my windscreen. So the journey was just as unpleasant as working at a faster pace. On top of all that, when I got there, it turned out that my car wasn't fully repaired, and after a short while I could tell that something was very wrong inside. I knew right away that I would have to keep it for even longer, and what was supposed to be the solution to the problem looked like it was making it worse. So I went home, still haunted by the shadows of the previous days, when I had been quite busy non-stop, and simply collapsed onto my bed. I gathered myself for a moment to sit down at the computer and review all my projects, and that's how my day ends.

Witam serdecznie, dziś naprawdę mam niewiele do opowiadania. Ponownie bardzo wcześnie musiałem wstać do pracy, a przed pracą standardowo trzeba jeszcze załatwić sprawy na gospodarce, bo jak wiadomo, nie będzie to na mnie czekać. Nakarmiłem więc ptactwo, przybłędy, a potem szybko uwinąłem się również z moimi domowymi pociechami. Zaraz potem byłem zmuszony wskoczyć pod prysznic i gnać do roboty. W pracy trochę zaskoczyła mnie ilość obowiązków, bo często dni blisko weekendów wyglądają albo już na końcówkę roboty, albo dopiero na początek, gdzie wszystko powoli się rozgrzewało. Tym razem jednak dzień przed weekendem okazał się nawet całkiem obfity w obowiązki, mimo to uporałem się z ponad połową w dość szybkim tempie i przy większym nakładzie pracy, tak czy siak znalazłem czas na parę krótkich spacerów. Oczywiście byłem też zdeterminowany, żeby na miejscu wybrać się na kilka obchodów obiektu, bo stało się to już moim małym zwyczajem, dlatego także pracowałem na trochę wyższych obrotach, żeby tylko być w stanie tego dokonać. Podczas mojej zmiany dostałem jeszcze telefon z informacją, że mój zepsuty samochód został naprawiony, kiedy ja byłem zajęty, zdecydowałem się więc zajechać po niego w drodze do domu. Pogoda przez cały dzień nie oszczędzała, a akurat kiedy wracałem okazała się być w swoim apogeum. Deszcz lał tak, że wycieraczki za nim nie nadążały, na dworze było już ciemno i wszelkie światła pojazdów z naprzeciwka rozmazywały się na wszystkich kroplach deszczu na mojej szybie. Droga więc była równie nieprzyjemna, co praca na wyższych obrotach. Na dodatek tego wszystkiego, kiedy dojechałem na miejsce okazało się, że moje auto nie jest w pełni zrobione i mogłem stwierdzić po krótkiej chwili, iż w środku coś jest bardzo niepoukładane. Od razu wiedziałem, że będzie je trzeba przetrzymać jeszcze dłużej, a to co miało być rozwiązaniem problemu, wygląda na jego nasilenie. Wróciłem więc do domu, a za mną chodziły jeszcze cienie dni poprzednich, gdy byłem dość zajęty non stop i zwyczajnie padłem na łóżko. Zebrałem się jeszcze na chwilę, żeby usiąść przy komputerze oraz prześledzić wszystkie moje projekty i tak się kończy mój dzień.
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io

Walking