Be fit Or be Dead #45.2020 - 08.10.20
Kontynuuję odkopywanie się z zaległych postów.
3 dni treningów (środa, czwartek, piątek) + sobotnie 12 godzin na nogach spowodowały, że praktycznie całą niedzielę musiałem przeznaczyć na regenerację.
Mam nadzieję, że wczorajszy dzień nieróbstwa dobrze wpłynie na dzisiejszy trening Tabata.
A teraz do rzeczy - krótki opis treningu z czwartku:
Na rower wsiadłem dopiero pod wieczór, po 18tej.
Trasa mieszana, trochę asfaltu, ale w większości poruszałem się po gruntowych drogach i ścieżkach, w odległości kilku kilometrów od domu.
Powoli ściemniało się coraz bardziej, ale ja raźno pedałowałem, zadowolony z siebie, gdyż udało mi się odkryć nowe dla mnie ścieżki.
W tym miejscu nastąpił niestety kres mojego zadowolenia, gdyż dalszą podróż, w obranym wcześniej kierunku, zablokowała mi rzeka.
Kilka miesięcy temu, w czasie suszy, udało mi się pokonać to miejsce. Tym razem jednak poziom wody był znacznie wyższy. To jest chyba jedyne miejsce, które blokuje mój plan wyznaczenia pętli rowerowej Szczyrk - Bielsko - Szczyrk.
Chcąc, nie chcąc, musiałem się wrócić. Po chwili zobaczyłem jeszcze jedną drogę w bok, dzięki której teoretycznie mógłbym objechać wcześniejszy zalany przejazd. Niestety, po kilkuset metrach natknąłem się na kolejny zalany przejazd.
W tym momencie postanowiłem skierować się w stronę domu, gdyż ściemniało się coraz bardziej, a tych terenów zupełnie nie znałem.
W oddali, na horyzoncie, nad głową małego stracha na wróble, widać światła traktora pracującego w polu. Traktor był mniej więcej w połowie drogi pomiędzy mną, a drugim zalanym przejazdem. Zdjęcie wygląda na zadziwiająco jasne, ale to wina ustawień aparatu. W rzeczywistości było już tak ciemno, jak widać na zdjęciu poniżej.
Kolejne zdjęcie wykonałem na wiadukcie nad łącznikiem ekspresówki. Po lewej, w ciemnościach, widać delikatny zarys drogi technicznej, którą zamierzałem wracać do domu. Bez światła z przodu jechałem totalnie na wyczucie - niezła zabawa :)
Po dotarciu na ścieżkę rowerową mogłem odetchnąć z ulgą. W takich komfortowych warunkach można z przyjemnością śmigać na rowerze nawet w środku nocy.
Trasa na mapie wygląda na pokręconą, i zaplątaną, i taka była w rzeczywistości. Nie chciałem odjeżdżać daleko od domu, a zależało mi, by nakręcić trochę kilometrów, i odkryć kilka nowych ścieżek. Do tego chciałem by trasa była zróżnicowana. W sumie mogę powiedzieć, że udało się zrealizować wszystkie plany (prócz przejazdu przez rzekę).
Zapamiętajcie tą trasę, i ten wynik, gdyż następnego dnia wyruszyłem znów z planem dotarcia bocznymi/gruntowymi drogami do Bielska.... ale o tym napiszę w kolejnym raporcie BfObD.
0
0
0.000
Wow that´s a long trip, liked the photos!
Lindas fotografías, gracias por compartir @ptaku