Be fit Or be Dead #03.2021 - 16.01.21 Dookoła Skalitego.

avatar

Read this post on TravelFeed.io for the best experience



Budząc się w Sobotę rano nie przypuszczałem, że sprawy tak się potoczą.

Ledwo zdążyłem zrobić sobie śniadanie, i na messengerze wyświetliła mi się wiadomość od Tomka:

Parafrazując pewne powiedzenie - "wódki, pacierza, i wycieczek w góry nigdy nie odmawiam" ;)

Po kilku wymianach wiadomości mieliśmy ustalony wstępny plan wycieczki.

Pogoda była idealna - pochmurno, mroźnie, wietrznie, i sypiący z nieba śnieg na deser. Im trudniej - tym lepiej :)

Godzinę po odebraniu przeze mnie wiadomości szliśmy już w stronę lasu.

Przekraczając granicę lasu natknęliśmy się na przetartą ścieżkę. W nocy padał śnieg, więc ktoś musiał iść tędy z samego rana, gdyż ślad był widoczny, ale już mocno zasypany świeżo spadającym śniegiem.

Na rozstaju dróg zawsze mamy dylemat - którą drogą dziś idziemy? Droga po lewej po kilkudziesięciu metrach zaczyna wspinać się stromo pod górę. Mając w perspektywie brodzenie w półmetrowym śniegu wybraliśmy drogę po prawej, która nieco łagodniej okrąża górę Skalite, wznosząc się na przełęcz Siodło.

Śnieg padał coraz mocniej, ale byliśmy u siebie, więc bez obaw, wolnym krokiem, przemieszczaliśmy się do przodu. Na tej części trasy ścieżka była całkiem dobrze ubita. Świeży puch sięgający do kostek nie sprawiał nam większego problemu.

W drodze do góry, w kilku miejscach, zamieniłem się z Tomkiem w roli przecieracza. Kolega jakiś czas temu przeszedł Covid, i jeszcze nie doszedł do pełniej sprawności fizycznej, więc - nie chcąc go zbytnio forsować - głównie ja szedłem na przedzie, przecierając szlak.

Zazwyczaj w tym miejscu schodzę w dół, odwiedzając rozbieg skoczni Skalite. Tym razem jednak odpuściłem, wiedząc, że czeka mnie jeszcze spory kawałek do przejścia, a na dotarcie do skoczni, i powrót w tym nawianym śniegu do pasa, straciłbym zbyt dużo sił.

p.s. tutaj możecie zobaczyć zdjęcia skoczni od dołu https://hive.blog/hive-134382/@ptaku/making-snow-on-the-skalite-ski-jump-in-szczyrk

W niewielkiej odległości od skoczni trasa zakręca ostro w lewo. Tutaj zaczęło się robić wesoło, gdyż widać, że tędy dawno nikt nie szedł.

Brodzenie w śniegu do połowy uda spowodowało u mnie niesamowity wyrzut adrenaliny. Jednak "im trudniej - tym lepiej" ;)

Tam w dole, za ścianą padającego śniegu, majaczy Szczyrk.

Po kilkuset metrach przecierania szlaku na łączniku między drogami, dotarliśmy do drogi usytuowanej powyżej tej, którą szliśmy wcześniej (nad skocznią). Skalite jest oplecione kilkoma drogami, więc można konfigurować sobie trasę w miarę potrzeby. Teraz dotarliśmy na drogę, którą odpuściliśmy na początku, ale dzięki przejściu niższą (prawą) linią , minęliśmy ten mega stromy odcinek podejścia w górę, o którym pisałem.

Dalsza część trasy to przyjemne wspinanie się po delikatnie wznoszącej się trasie.

Jakiś czas później dotarliśmy na przełęcz Siodło.

Jakież było nasze zdziwienie panującymi tutaj warunkami pogodowymi!

Mocny odpad śniegu, połączony z porywistym wiatrem, dał nam przykład tego, jak powinna wyglądać prawdziwa zima :)

Wcześniej, idąc w osłonie lasu, nie doznaliśmy takich "atrakcji".

Patrząc na wprost widać "bramę" w lesie. Jest to szlak czerwony, który od tamtego miejsca rozpoczyna strome podejście w kierunku Skrzycznego. Na przełęczy było nawiane grubo ponad metr śniegu. W szałasie, w którym się schroniliśmy, czekała grupa młodzieży z przewodnikiem na skiturach, który zapewne miał za zadanie przecierać im szlak.

My posiedzieliśmy przez chwilę w szałasie. Krótki posiłek, ciepła herbata, i lecimy w drugą stronę.

Ostatni rzut oka na przełęcz, i ruszamy czerwonym szlakiem na dół, dookoła Skalitego.

Schodząc na dół uświadomiłem sobie, że ostatnio szedłem tym szlakiem w październiku, ale do góry - https://hive.blog/hive-134382/@ptaku/be-fit-or-be-dead-49-2020-25-10-20-pol-petli

Może w najbliższym czasie sprawdzę jak wygląda górna część szlaku? Od Skrzycznego do Malinowskiej Skały w zimie jeszcze nie szedłem..... zobaczymy, co czas przyniesie ;)

Kilkadziesiąt minut później byliśmy na dole. Wśród rodziców opiekujących się dziećmi na górce wzbudziliśmy żywe zainteresowanie. Pojawiły się pytania o warunki na górze, o ilość śniegu, o trasę. Widocznie nasz wygląd sugerował, że przeszliśmy jakiś "morderczy" odcinek górskiego szlaku ;)

Podsumowując sportowo: przeszedłem 8 kilometrów, spaliłem 900 kalorii, zrobiłem ponad 300 m przewyższenia.

Dostosowując tempo marszu do kolegi po Covidzie,  nie forsowałem się zbytnio, więc tętno utrzymywało się na przyzwoitym poziomie.

Powyżej możecie zobaczyć trasę, oraz czas przejścia. Aplikacja Strava jest o tyle dokładniejsza niż Polar, że zatrzymuje czas, gdy użytkownik się nie rusza. Dlatego wiem, że czas przejścia wyniósł nie 3 godziny, jak to pokazał Polar, a dokładnie ponad 2.20h.

To tyle na dziś.

Jak się wszystko dobrze poukłada, to w niedzielę kolejna wycieczka.

p.s.

po niecałym miesiącu aktywności waga pokazała mniej o 3 kg, wiec jest dobrze :)


View this post on TravelFeed for the best experience.


0
0
0.000
7 comments
avatar

Congratulations, your post has been added to Pinmapple! 🎉🥳🍍

Did you know you have your own profile map?
And every post has their own map too!

Want to have your post on the map too?

  • Go to Pinmapple
  • Click the get code button
  • Click on the map where your post should be (zoom in if needed)
  • Copy and paste the generated code in your post (Hive only)
  • Congrats, your post is now on the map!

0
0
0.000
avatar

Congratulations @ptaku! You received the biggest smile and some love from TravelFeed! Keep up the amazing blog. 😍 Your post was also chosen as top pick of the day and is now featured on the TravelFeed.io front page.

Thanks for using TravelFeed!
@pl-travelfeed (TravelFeed team)

PS: You can now search for your travels on-the-go with our Android App. Download it on Google Play

0
0
0.000