Ucieczka przed Koronawirusem... do lasu

Polacy zaczęli jeździć do lasów. Tak, sam jestem w szoku. Od zawsze lubiłem pochodzić sobie po lasach i mniej uczęszczanych zakątkach naszego kraju. Pobyć sam na sam z przyrodą, z naturą. Często wybierałem się na weekend od tak, pospacerować po szlakach Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Zazwyczaj byłem sam. Czasem udało mi się spotkać pojedyncze osoby. Od czasu ogłoszenia pandemii zauważyłem jednak, że sytuacja ta diametralnie się zmieniła. Zarówno przez oficjalnym zakazem wstępu do lasów, jak i teraz, krótko po nim, w lasach jurajskich spotkałem tłumy. W sumie nie ma co się specjalnie dziwić, wszak to obecnie jedyne miejsce gdzie poza własnym mieszkaniem możemy przemieszczać się bez maseczki. Zresztą po takim długim czasie ograniczeń w swobodnym przemieszczaniu się, to ja się wcale nie dziwię, że ludzie tak chętnie wyszli z domu. Na pewno wyjdzie im to na zdrowie. Ciekawe tylko, jak długo to potrwa.

No ale mniejsza z tym, miało być o mojej wycieczce a nie o moich spostrzeżeniach socjologicznych :D

Jako, że ostatnie miesiące siedziałem głównie w domu, bardziej z obawy przed represjami ze strony panów policjantów niż koronawirusem, był to mój pierwszy wypad po długim czasie, i pierwsza sensu stricte aktywność sportowo-rekreacyjna. Przygotowałem rower, spakowałem do plecaka buty wspinaczkowe, i pojechałem w świat, a dokładnie do Olkusza. Niestety, po tak długim czasie siedzenia na d.. nie byłem pewien swojej formy, więc zdecydowałem się na raczej rekreacyjny wypad. Do Olkusza dotarłem pociągiem, a dalej już na rowerze. Najpierw w kierunku rezerwatu "Pazurek" nieopodal Jaroszowca Olkuskiego. Jechało się całkiem przyjemnie. Głównie mało ruchliwymi, bocznymi ulicami. Pierwszy raz byłem w tym rezerwacie. Ciekawe miejsce, nawet na krótki spacer. A jak już wcześniej wspomniałem spacerowało tu wyjątkowo dużo osób. Pary, rodziny z dziećmi, osoby starsze. Cały przekrój społeczeństwa. Ja byłem jednak chyba jedyną osobą która wybrała się tutaj na rowerze. Pod skałką wyciągnąłem buty i zrobiłem sobie trening.

Pierwszy prawdziwy trening od daaawna. Niesamowite uczucie. Móc się w końcu znowu powspinać, podotykać skały, poczuć zmęczenie mięśni.... Dzięki koronawirusowi dowiedziałem się jak piękne potrafią być małe przyjemności.

Teraz czekała mnie druga część "przygody". Powrót do domu, który zaplanowałem, że pokonam w całości na rowerze. Chciałem przetestować nową nawigację rowerową, jednak nie przeszła pomyślnie testu, dlatego nie mam jak wrzucić wam zapisu mojej trasy :( Gdy tylko blokowałem ekran GPS tracił zasięg (trochę pobawiłem się po powrocie w ustawieniach, i mam nadzieję, że następnym razem będzie już działać jak należy). Poniżej jedynie trochę statystyk.

Zdjęcie Tablicy Informacyjnej z Rezerwatu "Pazurek" autorstwa Jerzego Opioły, ze zbiorów repozytorium wolnych zasobów Wikimedia Commons na licencji Creative Commons CC BY-SA 4.0

Statystyki - screen z mojego telefonu ;)

View this post on TravelFeed for the best experience.