Fatass Journal... #584

Wczoraj podczas przerwy w pracy eksplorowałem wschodnią cześć belgijskiej wioski Casteau na północ od Mons, a dziś w czasie przerwy pospacerowałem samotnie po zachodniej części tej wioski. Dzisiejsza część położona jest na niewielkim płaskowyżu, gdzie dużo łatwiej można znaleźć wiejskie klimaty z łąkami i ze zwierzętami. Na łąkach zdecydowanie przeważają konie.

Obecnie zdecydowanie przeważają tam budynki w nowoczesnej bryle, te na poniższym zdjęciu są ciekawe architektonicznie, ale wiele innych przypomina kształtami murowane stodoły.

W Casteau jest jedna niepowtarzalna rzecz, są to oznaczenia pieszych ścieżek między polami, w zasadzie tylko w okolicach tej wioski znalazłem takie sześciokątne znaki, które dla piechura jak ja dowodzą, że są piesze (lub rowerowe) przejścia wytyczone przez okoliczne łąki łączące normalne asfaltowe drogi osiedlowe.

Po drugiej stronie tej fajnej ścieżki czekały na mnie kolejne urokliwe domki.

Ale chwilę dalej znowu schodziłem w niewielki wąwóz na którego dnie płynie niewielki strumień Rau des Rivaux, a po wyjściu z wąwozu odkryłem kolejną oznaczoną ścieżkę, która biegła na skraju lasu.

W drodze powrotnej do centrum wioski trafiłem na murowaną oborę z 1807 roku, a kilkadziesiąt metrów dalej na pierwszą prawdziwą farmę.

Pozostała trasa dzisiejszej marszruty to uliczki biegnące od głównej drogi przecinającej wioskę na pół. Wiele z domków schowane jest za wysokimi murami lub gęstymi żywopłotami, a po za tym czułem się mało komfortowo, żeby robić zdjęcia prywatnych posesji.

Jak zauważyliście dopiero pod koniec dzisiejszego spaceru trafiłem na prawdziwą farmę z dziesiątkami krów w oborze, zdecydowanie przez lata Casteau zatraciło swój typowo wiejski charakter na rzecz podmiejskiej wsi z setkami domków jednorodzinnych. Farmy pozostały jedynie daleko od centrum wsi na jej obrzeżach.