Fatass Journal... #699

W czasie przerwy na lunch pojechałem do Mons, żeby w centrum odebrać zamówioną przesyłkę, mogę teraz przystąpić do testowania swoich nowych słuchawek. Przy okazji krótkiego spaceru po centrum szybka fotka na jednym z placów.

Wieczorem po pracy umówiłem się z kolegą na spacer, tym razem zaproponowałem mu ścieżkę przez rezerwat cenralny. Ruszyliśmy z przed jednego z mostów na kanale historycznym, tradycyjnie na budynkach przy kanale znaleźć można informacje o odległościach do kolejnych przepraw mostowych. Oczywiście obecnie są to wyłącznie napisy na nurach, które nijak się mają do rzeczywistości.

Przedzierając się przez krzaki jarzyn, z całymi nogami podrapanymi, dotarliśmy nad jeziorka w rezerwacie, te mniejsze były niemal wyschnięte, a nad większym spotkaliśmy plażowiczów. Było to bardzo dziwne bo co prawda chłodna woda zachęcała do ochłody, ale walający się wokół miał górniczy może świadczyć o nie do końca naturalnym pochodzeniu tego jeziorka.

Jak jeszcze byliśmy nad jeziorkiem nad naszymi głowami zaczęły zbierać się ciemne chmury, a w oddali słychać było grzmoty, mimo tych niedogodności kontynuowaliśmy naszą marszrutę, około 100 metrów przed tymi topolami złapał nas rzęsisty deszcz, biegiem ruszyliśmy w stronę najbliższych drzew. Od tego czasu wyczekiwaliśmy krótkich momentów słabego deszczu i skokowo przez kolejne schronienia kierowaliśmy się do samochodu.

W pewnym momencie byliśmy już tak mokrzy, że nie przeszkadzał nam deszcz i biegiem poruszaliśmy się w stronę samochodu, co prawda nie planowałem dziś biegania, ale wymusiła je potrzeba chwili.