Fatass Journal... #728, czyli z kanału na lwi kopiec

Dziś znowu sporo kilometrów w nogach, przed południem wyszedłem na rower, chciałem tylko trochę pokręcić, bez żadnego celu długości jazdy, czy tempa. Zbyt bardzo bolały mnie nogi po wczorajszym.

W pierwszej wersji miała to być standardowa jazda wzdłuż kanału historycznego i powrót do domu wzdłuż głównego kanału, ale najpierw przed moim nosem @jozef230 zamknął szlaban na przejeździe kolejowym, ldatego zamiast czekać na pociąg skręciłem w prawo i zrobiłem szybką korektę. Później pomyślałem, że może może zrobię parę kilometrów więcej i skierowałem się na północ w nieznane, ale tylko kilka kilometrów było, bo później wróciłem na bardzo dobrze znane mi drogi.

Przejeżdżając nad autostradą trafiłem akurat na sprzątanie po wypadku. Jak ten kierowca to zrobił na prostej drodze pewnie tylko on wie.

Dalej nie było takich przygód, bo jechałem głównie po wąskich wiejskich drogach, gdzie bardzo rzadko jeżdżą jakieś samochody, za to bardzo dużo kolarzy spotkałem.

Po południu odwiozłem córkę do Brukseli z resztą jej rzeczy, w drodze powrotnej postanowiłem zrobić swoje założone 10K kroków w okolicach Waterloo. Zatrzymałem się na parkingu obok kopca z lwem i ruszyłem wokół pól na których przed wiekami dotkliwą porażkę odniósł Napoleon Bonaparte, a parę dni temu byłem na zamku w Ostródzie, gdzie zatrzymał się Napoleon w czasie kampanii rosyjskiej.

Również w okolicach Lwiego Kopca było bardzo dużo spacerujących, kilku rowerzystów i paru biegaczy, bardzo ładna pogoda zachęcała do ruchu na świeżym powietrzu.

Ten fragment przy ruchliwej drodze był bardzo męczący, a dodatkowo wysoki żywopłot odgradza ścieżkę od szosy z jednej strony, a krzaki z drugiej strony zasłaniają widok.

Muszę kiedyś wybrać się na zwiedzanie muzeum i obejrzenie tej panoramy. Budynek nie jest tak okazały jak ten w którym jest Panorama Racławicka, ale kto wie, może Belgowie czymś zaskoczą.