Podsumowanie UFC Fight Nigt 188. Rozliczenie!

avatar

image.png

Wracamy po małej, jednodniowej przerwie. Na początku podsumujemy sobie ostatnie UFC. Następnie zapowiedź weekendu, oraz para-felietonik o tym dlaczego FEN jest spoko a KSW nie. Zatem po kolei.

To była jedna z najlepszych gal w ostatnim czasie. Bardzo dobre, bliskie walki. Dużo zaskakujących wyników, co zaraz wykaże rozliczenie. Kolejny raz okazuje się, że nie trzeba mieć super medialnych nazwisk by wyszła dobra gala. Liczy się przede wszystkim jakość zestawień. Tu ta gala błysnęła. Wiele zestawień było pokazem taktyki, stylu i różnorodności w MMA. Więcej takich gal, mniej money fights a będzie super! A teraz do konkretów.

Ramos - Algeo: Trafiony
Zdecydowanie nie doceniłem Algeo. Zaprezentował się o wiele lepiej niż przewidywałem. Zawalczył tak jak się tego po Ramosie. Wywierał presje, starał się punktować prostymi. Natomiast Brazylijczyk wykazał się, o dziwo rozwagą. Wygrał, choć spodziewałem się o wiele bardziej zdecydowanego i wyraźnego zwycięstwa. Z ciekawością będę śledził kolejne walki obu zawodników.

Hermansson - Shabazyan: Pudło
Edmen Shabazyan zawalczył świetną pierwszą rundę. Dokładnie tak jak przewidywałem. Praca na nogach i kombinacje bokserskie z doskoku. W drugiej Hermansso zdołał obalić. Tu wyszedł brak doświadczenia i zbytnia pewność siebie młodego zawodnika rodem z Armenii. Zamiast spróbować zapiąć gardę by uzyskać podniesienie do stójki, bądź nawet oddać rundę i wrócić do realizacji tego co działało już w trzeciej odsłonie, Shabazyan... poszedł po gilotynę. To nie mogło się udać. Nie z tak doświadczonym parterowcem jak Hermansson. Efekt był włącznie taki, że "Golden Boy" stracił zupełnie siły na trzecią odsłonę. "Joker" spokojnie go przeleżał i wygrał na punkty. Tym samym Szwed dołącza do wyścigu o walki o pas. Chętnie zobaczyłbym go ze zwycięzcą starcia Brunson - Till. Shabazyana natomiast z Kewinem Hollandem. Byłby to ciekawy pojedynek dwóch młodych stójkowiczów, którzy nie dali sobie rady z weteranami.

Dvorak - Paiva / Ronderos: Trafiony / No contest
Nie wiem jak zaklasyfikować ten typ? Rywal Dvoraka sę zmienił na ostatnią chwilę, do tego na debiutanta. Trudno byłoby aby Czech to przegrał. Nie widzę sensu w omawianiu tego pojedynku. Czekam na ponowne zestawienie starcia z Paiva

Spencer - Dumont: Pudło
Czas na największe zaskoczenie gali i moją największą pomyłkę. Nie dawałem praktycznie żadnych szans Dumont po tym jak zaprezentowała się z Megan Anderson. Tą samą Anderson gładko poddała Spencer. Ale ok, MMA Math można rozbić o kant dupy, wiadomo. Sęk w tym, że Kanadyjka "na papierze" zdawała się mieć więcej atutów. Z resztą momentami było to widać podczas pojedynku. Nic jednak z tego nie wynikało. Brazylijka zawalczyła kapitalnie. Zaprezentowała się zupełnie inaczej niż dotychczas. Nie atakowała już na oślep, wręcz przeciwnie. Była cierpliwa i metodyczna. Moim zdaniem zasłużenie wygrała na punkty. Uwielbiam się tak mylić. Gdy zawodnik skazywany na porażkę mnie zaskakuje. Co do kolejnych starć, znowu nie wiem. Ciężko mówić z resztą o głębi w piórkowej kobiet.

Yan - Esparza: Pudło
Kolejne spore pudło. Tutaj przewidywałem wyrównany bój z niewielkim wskazaniem na Yan. Tymczasem Carla Esparza dała zapaśniczy koncert! Już w pierwszej rundzie wykonała obalenie idealnie w tempo. Następnie kontrolowała z pozycji bocznej. Wbrew moim przewidywaniom, zawodniczka z Chin nie była w stanie nic zrobić. Jej przewaga siłowa okazała się totalnie bezużyteczna wobec kunsztu Esparzy. W drugiej rundzie, powtórka. Tym razem "Cookie Monster" dołożyła łokcie w pozycji bocznej. To rozbiło dosłownie i w przenośni Xiaonan. Pierwsza mistrzyni wagi słomkowej odniosła bardzo pewne krwawe zwycięstwo. Amerykanka dokonała nieprawdopodobnego postępu. Dziś to kompletnie inna zawodniczka niż w 2015 roku gdy straciła pas na rzecz Joanny Jędrzejczyk. Moim zdaniem Esparza zasłużyła na walkę o pas i tylko i wyłącznie walka z Rose Namajunas wchodzi w grę. A co z Yan? Raczej nie będzie chciała zawalczyć z rodaczką, Zhang. Myslę, że kolejną rywalką powinna być Nina Nunes, albo wygrana walki Hill - Ribas.

Font - Garbrandt: Pudło
Tutaj nietrafiony typ był w zasadzie pewny. Na papierze walka wydawała się bliska na włos. Tymczasem Rob Font dał pokaz dojrzałości taktycznej i bokserskiej. Pokazał jak powinno się korzystać z przewagi zasięgu. Kąsąjąc jabem z dystansu zmuszał Codyego by to on próbował skrócić i zaatakować. To powodowało, że nadziewał się na kontry Fonta. To co jedynie względnie udawało się byłemu mistrzowi to obalenia. Nic jednak z tego nie wynikało. "No Love" nie był w stanie zrobić czegokolwiek groźnego z góry. Natomiast Font konsekwentnie rozbijał rywala jabami, oraz prostymi one-two. To zapewniło mu zdecydowana wygraną.
Nie zgadzam się z opiniami, że dziś to już nie ten Garbrandt. Według mnie walczył o wiele lepiej niż w walkach z Dillashawem. Był znacznie bardziej wyważony, metodyczny. Nie podpalał się ani nie odkrywał. To nie Cody był tego dnia słaby, a Rob perfekcyjny. Co dalej? Dla Fonta eliminator do walki o pas z wygranym walki Dillashaw - Sandhegen. Garbrandta natomiast widfziałbym w walce na odbudowę z Edgarem, bądź Moraesem.

Jeśli nie liczymy walki Dvoraka, trafiłem tylko jedną walkę. Jest to zdecydowanie najsłabszy wynik odkąd prowadzę bloga. Z mojej perspektywy to pokazuje jak dobra była to gala. Im więcej wyrównanych, nieprzewidywalnych walk, tym lepiej. Teraz czeka nas tygodniowa przerwa od UFC a więc i typowania. W to miejsce wlecą para-felietony. Jutro, tradycyjnie zapowiedź weekendu.
Do przeczytania!

Źródła:
https://pwrestling.com/wp-content/uploads/2021/05/watch-ufc-fight-night-188-font-vs-garbrandt-5-22-2021-full-show-online-free_60a8fdf1e89f2.74210254



0
0
0.000
0 comments