Be fit Or be Dead #22.2021 - 06.04.21 Powrót
Na początek chciałem Wam pokazać pasmo górskie, o którym pisałem w ostatnim raporcie BfObD link
Z wtorkowego treningu nie mam zdjęć, gdyż pogoda nie sprzyjała, a po drugie chciałem się skupić jedynie na bieganiu, gdyż (po przerwie) musiałem się mocniej wsłuchać w organizm.
No dobra, mam jedną fotkę, którą zrobiłem już po zakończeniu biegu. Tak tylko, by udokumentować z jaką pogoda musiałem się zmierzyć.
A teraz przejdźmy do samego treningu.
Na pierwszy bieg po przerwie wybrałem dobrze znaną mi trasę. Dystans 5 km w zupełności wystarczył mi, by następnego dnia czuć spore zakwasy w nogach.
Jak zwykle najważniejszym dla mnie było utrzymanie prawidłowego (czyli zbliżonego do 140) pulsu. Miesiąc przerwy od biegania nie rozregulował jakoś nadmiernie mojego organizmu, i bez większego problemu udało mi się utrzymać założone tętno. Średnia wyszła idealnie 140 ud/min.
Przyłożyłem się mocno do utrzymania niezbyt wysokiego tempa biegu. Udało mi się to osiągnąć poprzez stawianie drobnych kroków, co widać dobrze na wykresie kadencji.
Tempo na poziomie 7.26/km to jak dla mnie całkiem dobry wynik, jak na spokojny powrót do biegania.
Przewyższenie na tym odcinku 5 km nie jest jakieś zabójcze, choć na wykresie wygląda jakbym biegł pod sporą górę.
Podsumowując:
W czasie 41 minut przebiegłem 5,5 km, spalając 435 kal.
Jak już wspomniałem w jednym z moich poprzednich wpisów - muszę bardziej przyłożyć się do rozgrzewki przed samym biegiem, oraz do rozciągania po treningu. Myślę również o przedbiegowym masażu/nacieraniu więzadeł kolanowych maścią rozgrzewającą.
Kończąc bieg odczuwałem znów narastający powoli dyskomfort - na wykresie kadencji widać dokładnie, że przed 5tym kilometrem musiałem się na chwilę zatrzymać, by rozmasować bolące miejsce.