Fatass Journal... #722, czyli uciekałem przed dzikim zwierzem

To była chyba ostatnia jazda w Polsce przed powrotem do Belgii. Jutro mam zaplanowaną męską wyprawę z teściem, a w środę będą pewnie ostatnie zakupy i przygotowanie przed długą podróżą następnego dnia.

Korzystając, że dziś był bardzo ładny dzień, słonecznie i tylko trochę wiało, ruszyłem na rower, tym razem mój wybór padł na lasy na wschód od Ostródy. Początek trasy był po starej "siódemce" ale za to ze wspaniałymi widokami po obu stronach drogi, polodowcowe ukształtowanie terenu tworzy niezwykły krajobraz. Gdy skręciłem w stronę wsi Ostrowite to stan dróg zdecydowanie się pogorszył, ale nie ma co narzekać. Były momenty kiedy mogłem się rozpędzić do ponad 40 km/h z górki, ale miałem świadomość, że po drugiej stronie doliny, którą płynie Drwęca będę musiał się wspinać.

Przypomniałem sobie o ładnych leśnych ścieżkach między wsią Ostrowite a Starymi Jabłonkami. Dawno dawno temu tam jeździłem, ale od tamtego czasu wiele się zmieniło i z tego co pamiętam na skrzyżowaniu we wsi Ostrowite kierowałem się na wschód, tym razem skręciłem na północ. Kojarzyło mi się z przeszłości, że tą drogą daleko nie dojadę, ale okazało się, że pamięć mnie zawiodła, bo bez przeszkód dojechałem nią do lasu wokół Starych Jabłonek.

Jadąc leśną drogą zauważyłem jakąś drogowskaz w prawo, ale opis był z przeciwnego kierunku i nie zdążyłem odczytać, kilkaset metrów dalej zobaczyłem drugi drogowskaz tym razem w lewo i tu nie miałem problemu z odczytaniem informacji "BUNKIER BIERNY Z 1938 R" czyli to co tygrysy lubią najbardziej.

Bunkier był tuż przy drodze, a z tablicy informacyjnej dowiedziałem się, że ten drogowskaz, który minąłem był do drugiego z bunkrów Pozycji Olsztyneckiej. Pomyślałem, że najpierw rozejrzę się przy tym bunkrze i wrócę do tego drugiego. W pewnym momencie usłyszałem jakieś dziwne dźwięki, jakby jakieś zwierzę warczało, przestraszyłem się nie na żart, szybko wskoczyłem na rower i ruszyłem w dalszą drogę zapominając o drugim bunkrze. Później dopiero jak sobie pomyślałem, że do tego drugiego bunkra musiałby wejść głębiej w las brrrr.

Dalej bez przeszkód dojechałem do Starych Jabłonek, tam znowu musiałem przez kilkaset metrów jechać drogą krajową, szybko jednak uciekałem w las obok pomnika pamięci zamordowanych więźniów obozu koncentracyjnego w Zawadach Małych (pisałem o nim w zeszłym tygodniu). Jak byłem w wojsku to w tym miejscu zaczynaliśmy marsz kwartalny, szliśmy przez las to Taborza, a następnie drogą na strzelnicę niedaleko Ostródy. Dokładnie tą samą trasą dziś jechałem.

W Taborzu też dawno nie byłem, zauważyłem duże zmiany, między innymi powstała plaża z pomostem tuż przy wsi, wcześniej jeździliśmy tam na dziką plaże po drugiej stronie jeziora.

Tuż za Taborzem zaczyna się rezerwat przyrody, tym razem ochroną są objęte strzeliste i proste sosny taborskie, niegdyś pożądany przez holendrów i anglików materiał eksportowy, który służył do budowy masztów żaglowców. Obecnie technologia jest inna, więc sosny mogą sobie rosnąć w spokoju, a są tam okazałe drzewa.

Przed ruszeniem prostą drogą w stronę Ostródy na chwilę zatrzymałem się w Zakątku, na północnym końcu jeziora Szeląg Wielki, również z tym miejscem mam wiele dobrych wspomnień. W szkole średniej co roku przyjeżdżaliśmy tam całą klasą na pole namiotowe.

Bardzo fajna rowerowa wyprawa. Miałem dużo szczęścia, bo gdybym gdzieś dłużej pomarudził np. przy tych bunkrach to złapała by mnie ulewa, a tak spokojnie oglądałem ją z okna swojego mieszkania.